Kardynał w Leśnej Polanie

herb-misericordia2.png


12 sierpnia 2018 r. Leśna Polana miała zaszczyt gościć u siebie jałmużnika papieskiego kardynała Konrada Krajewskiego. Przybył on na zakończenie sesji pt. „Tęsknota za Ojcem. Lectio divina do »Ojcze nasz«”, prowadzonej przez ks. Krzysztofa Wonsa SDS. Kardynał sprawował Eucharystię, wygłosił homilię (tekst zamieszczamy poniżej), przekazał Błogosławieństwo Apostolskie od Ojca Św. Franciszka oraz wpisał się do Złotej Księgi Gości Leśnej Polany.

Mogę Go zanieść, gdziekolwiek pójdę

Homilia wygłoszona 12 sierpnia 2018 roku przez jałmużnika papieskiego kardynała Konrada Krajewskiego podczas Eucharystii na zakończenie sesji pt. „Tęsknota za Ojcem. Lectio divina do »Ojcze nasz«”, prowadzonej przez ks. Krzysztofa Wonsa SDS, dyrektora Centrum Formacji Duchowej salwatorianów w Krakowie. Spotkanie odbyło się w Ośrodku  Rekolekcyjno-Wypoczynkowym „Leśna Polana” w Krynicy–Zdroju. 

(19. niedziela okresu zwykłego (rok B), 12 sierpnia 2018 roku. 1 Krl 19, 4-8; Ps 34, 2-9; Ef 4, 30-5, 2; J 6, 41-51).

Kilka razy w moim życiu zdarzyło się to, co opisane jest w Księdze Królewskiej, jak Eliasz w swojej zarozumiałości chciał pokierować swoim losem. „Już czas, o Panie, zabierz moje życie, wystarczy! Wcale nie jestem bardziej sprawiedliwy niż inni, dosyć”! Nie wiem czy wam się to zdarzyło, ale mnie tak. Pamiętam, jak beztrosko po śmierci Jana Pawła II kilka razy mi się zdarzyło powiedzieć, że właściwie nic więcej zobaczyć już nie mogę, bo widziałem śmierć świętego, bo byłem przy jego łóżku, kiedy umierał. To wielka pycha! Okazało się, że za 10 lat widziałem, jak papież zrzekł się. I znowu mówiłem: „Czy mogę zobaczyć coś więcej?”. I w końcu przestałem. Bo kiedy zaczynamy pełnić własną wolę, kończy się to grzechem i pychą.

Przestań szemrać!

Zobaczcie, co mówi Anioł, wysłannik Boga, Eliaszowi: „Bierz, jedz i idź do przodu. To, co ci daję, pochodzi od Boga, bierz i spożywaj”. I jak mówią w Radio Maryja: „Alleluja i do przodu!” To jest właśnie dokładnie to. Chwal Boga i idź tam, gdzie Ja ci karzę iść. Przestań zajmować się sobą. Bo jak się zajmujesz sobą to możesz mówić, że już wszystko widziałem. Nieprawda, nic nie widziałeś! To tobie się wydaje, że wszystko widziałeś, bo chcesz kierować swoim losem.

Jezus mówi: „Bierzcie i jedzcie, bierzcie i wchłaniajcie Mnie, bierzcie i spożywajcie Mnie”. I dodaje jeszcze: „Czyńcie to na Moją pamiątkę”, czyli pamiętajcie o Mnie, a nie o sobie. I wtedy do przodu.

Zobaczcie, pani Maria, która tutaj wszystkich przyjmuje, może nam wszystko ofiarować, ale nie pozwoli się zjeść… A podczas Eucharystii dokonuje się przedziwna sytuacja – Jezus pozwala się spożywać. To nie my Mu robimy łaskę, że  tu przychodzimy. To On zastawia ten stół i to On nam daje swoje Ciało. Dlatego szemrali: „No, jak to?”. Ja też bym szemrał, bo bez wiary pozostaje to szemranie.

Papież Franciszek, który jest bardzo dosadny, mówi tak: Jeśli ktoś zamierza szemrać na Watykanie, wyprowadźcie go poza bramy, tam niech sobie pogada, bo szemranie nic nie zmienia, powoduje tylko rozstrój żołądka i nerwów. Stajemy się gorsi, odsuwamy od siebie wielkie tajemnice, w których uczestniczymy.

Dzisiaj w Ewangelii Jezus mówi: „Przestańcie szemrać!”. Eliasz szemrał przeciw Bogu. Jak jeszcze trochę pożyję (nie wiem, czy się zapowiada, czy nie), to słuchajcie – spożyłem tyle Ciała Pana Jezusa, że jeżeli pożyję jeszcze parę lat, to więcej spożyję Ciała niż ważę, a ważę sporo. I ośmielam się być bezczelny wobec Boga i mówić: „Co z tego?”. Bo problemem jest to, że tego nie widać po mnie. Nie widać, że karmię się Ciałem Chrystusa. Gdy wracam po Mszy świętej, którą odprawiam codziennie w bazylice św. Piotra, do pracy, gdzie jest prawie czterdzieści osób, tak się nieraz zastanawiam, czy oni wiedzą, że ja jestem po Komunii świętej? Bo jeśli nie, to zaczyna się szemranie przez cały dzień.

Stajemy się żywym tabernakulum

Jezus pozwala się wchłaniać. Zobaczcie, że dokonuje się niesamowita tajemnica przy przyjmowaniu Komunii świętej. Wydaje się nam, że to my przychodzimy do Komunii świętej, a to On nam się daje i przyjmuje naszą postać: moją twarz, moje ręce, mój charakter, czasem paskudny i wstrętny. I ja staję się Jego wyobrażeniem  albo karykaturą, w zależności, jak postępuję. Jakby nie zdaję sobie sprawy, że po każdej Komunii staję się żywym tabernakulum, takim chodzącym. Mogę Go zanieść gdziekolwiek pójdę, nawet tam, gdzie się grzeszy. Mogę Go zanieść do swojej rodziny, gdzie sobie nie radzę, tylko szemrzę cały czas: „Po coś mi dał takiego męża? Tak się fajnie zapowiadało….”.

Albo na plebanii. Jak spotykam młodych księży, mówią mi: „Nic się nie da zrobić, głupi proboszcz”. To jest właśnie szemranie, bo nikt im nie zabroni spowiadać, ile chcą. Mogą 18 godzin siedzieć w konfesjonale. Nikt im nie zabroni przygotowywać się do kazań. Nikt im nie zabroni być świadkami na katechezie. A oni tylko szemrzą, że się nic nie da zrobić, tak jak Eliasz: „Wystarczy!”. Zapomnieli, ile „kilogramów” Jezusa spożyli.

Od Ewangelii do Dziejów Apostolskich

Dlaczego tak jest? Dlatego, że my nie przeszliśmy od Ewangelii do Dziejów Apostolskich. My pozostaliśmy w Ewangelii, kiedy fajnie się wszystkiego słucha i opowiada. Zobaczcie, Jezus mówi do uczniów: „Będę cierpiał, będę na krzyżu”. A oni: „Panie Jezu, po prawej to który z nas będzie?” – to jest Ewangelia. „A co za to otrzymamy, jak pójdziemy za Tobą?” – to jest Ewangelia. I dlatego oni zwiali spod krzyża. Dotykali się Jezusa tak jak ja się Nim karmię i wchłaniam, piję Krew Pańską. Nie wiem, ile Jej „litrów” jest w naszym organizmie, ale podejrzewam, że więcej Jej spożyliśmy niż transfuzja by wymagała.

To jest nadal opowiadanie o Jezusie. A co się wydarza w Dziejach Apostolskich, po tym, jak oni spotkali Jezusa Zmartwychwstałego i On powiedział: „Tak was kocham!”? Podniósł ręce, pokazał rany… Wszystkim stygmatykom, którzy otrzymują rany tak jak ojciec Pio, Franciszek i nie tylko, z dniem śmierci one zanikają. Natomiast w przypadku Jezusa wszystkie rany pozostały. On mówi: „Popatrzcie, tak was kocham, tak za was cierpiałem”. I oni osłupieli, gdy zobaczyli, jaka to jest miłość. Zwariowali! Zwariowali do tego stopnia, że niewymowny Piotr, który nawet nie potrafił pani dozorczyni powiedzieć, że należy do Jezusa, nagle staje przed tysiącami ludzi, jest wymowny. Mało tego, zobaczcie, gdy Apostołowie idą, kładą chorych na ich drodze, żeby choć cień Piotra padł na nich, a będą uzdrowieni! Bo oni zaczęli należeć do Boga, bo zaczęli krzyczeć: „To nie ja żyję, żyje we mnie Chrystus!”. I  ten Chrystus zaczyna czynić cuda, a nie ja. Kiedy się skupiam na sobie, to mówię jak Eliasz, albo jak ja kiedyś: „Wszystko widziałem, wystarczy!”. Piotr mówi: „Wstań, Jezus cię uzdrawia! Nie mam złota, nie mam srebra …Wstawaj, człowieku!”. To jest przejście od Ewangelii do Dziejów Apostolskich. I tych ludzi zwariowanych, którzy pozwolili, by Bóg żył w nich, nazywamy świętymi.

Dotykałem się przez tyle lat Jana Pawła II i świętym nie zostałem, bo to nie da rady przez dotyk, nie ma klonowania świętości. Dotykałem się Matki Teresy kilka razy, doprowadzałem ją do papieża…Nic z tego, póki nie pozwolę, żeby Jezus żył we mnie i żeby On działał mimo wszystko, mimo moich grzechów, mimo podłego charakteru. [Gdy powiem – red.] „Oto ja, działaj przeze mnie”, zaczną się dziać cuda w naszym i moim życiu. Cuda, bo zaczyna działać Jezus, a On tak właśnie działa. Trzeba zapomnieć o sobie, żeby On był widoczny. Mało tego, nie można Go zasłaniać swoim życiem, a ja Go zasłaniam!

Przyjąć styl eucharystyczny

Skoro wchłaniam Boga… Wracam do tego [porównania – red.]: Pani Maria nie pozwoli się zjeść – Jezus pozwala się zjeść. To znaczy, że moje życie musi mieć styl eucharystyczny. Czyli mam się stawać znakiem rzeczywistości niewidzialnej i Jezusa, który może być rozpoznawalny przeze mnie.

Słuchajcie, byłem ceremoniarzem przez paręnaście lat (o zgrozo, jaki jestem stary!), towarzyszyłem trzem papieżom w podróżach apostolskich, gdzie na przykład były trzy, cztery miliony ludzi. Jan Paweł II  mówił, ktoś stał 2 km od papieża i powiedział: „On mówił do mnie, zmieniło się moje życie!”.

Słuchajcie, jak zmarł Jan Paweł II, ile było nawróceń, ile spowiedzi… Na Borgo Pio, tam mieszkałem, przez ileś dni szli ludzie do mar, na których leżał Jan Paweł II. Nikt do sklepu nie wstąpił. Co, nagle przestali pić wodę, kupować chleb? Jeszcze parę dni i Rzym by zbankrutował. Zaczęły dziać się cuda! Policja nie zanotowała żadnych incydentów na terenie Rzymu. To jest niemożliwe, tam wokół bazyliki każdego okradną, to są moi koledzy, z którymi codziennie się widzę, złodzieje. Więc zawsze im mówię: „Jak być złodziejem to dobrym, jak być świętym to dobrym”. Jak kradnie, to nikt się nie zorientuje, wychodzi z metra i nie ma…Trzeba być dobrym w swoim fachu. Tam się nic takiego nie działo.

A dzisiaj, na jego grobie ….Zobaczcie, co się dzieje, jak ktoś pozwala, żeby Bóg działał. Dzisiaj na ciele Jana Pawła II odprawiamy Mszę świętą. Nawet po śmierci potrzebne nam jest ciało, które nas prowadzi do Boga. Styl eucharystyczny oznacza, że jestem znakiem rzeczywistości niewidzialnej. Kiedy wkładaliśmy trumnę (nie wiem, czy ktoś z państwa był przy grobie Jana Pawła II), od mensy ołtarzowej są 3 centymetry. Tak, że jak stawiamy kielich, to praktycznie stawiamy go na Janie Pawle. To oznacza Go nie zasłaniać, to znaczy Go objawiać. I wtedy dzieją się cuda!

Dlaczego nie dzieją się cuda w Twoim i moim życiu? Bo zajmujemy się sobą, bo nie pozwalamy działać Bogu, którego wchłaniamy, którego przyjmujemy. Zobaczcie, co mówi Jezus: „Nie takie cuda jak Ja będziecie czynić. Większe!”. To mówi Jezus, to nie mówi synod, sobór, papież. To mówi Jezus. Jeśli w moim życiu nie dokonują się cuda, to znaczy, że Bóg jest niewidoczny, że jest w katakumbach.

Żeby był tylko Bóg widzialny

Mieć styl eucharystyczny to znaczy całym sobą objawiać Boga. A pokora na tym polega, żeby przyjąć Jego słowo. Nie wiem, czy mieliście w czasie tych rekolekcji lectio divina …? Nie sądzę, że nie. Ojciec Krzysztof nie potrafi nie mówić o słowie Bożym. Ale zobaczcie, że lectio divina zawsze kończy się kontemplacją (…). Co to znaczy? Musi być tylko już Bóg widzialny, musi być tylko już Bóg widzialny! Trzeba oszaleć na tym punkcie, a wszystko inne będzie poukładane.

Słuchajcie, Jezus jest bardzo łagodny, ale jest strasznie niebezpieczny. O tym mówią Dzieje Apostolskie, jak jest niebezpieczny Bóg, jak się pójdzie za Nim. Tak Apostołowie zwariowali. Póki nie poszli za Nim, zwiewali, nie było ich pod krzyżem. Tak wychwalamy Apostołów, a to byli kandydaci na najlepszych uciekinierów, nie było ich pod krzyżem. Po Zmartwychwstaniu też chcieli wrócić do swoich sieci. Nic z tego. Ale jak Go naprawdę poznali, to dla nich Jezus stał się niebezpieczny, bo zaczęli tak działać, że się nic w ich życiu nie liczyło, tylko On. I dlatego działy się cuda.

Spróbuj pozwolić choć jeden dzień w twoim życiu, żeby działał tylko Bóg, nie ty. Żeby przestać szemrać. A zaczną się dziać cuda! On pozwoli się wchłaniać, a ja mam Mu pozwolić być obecnym, nic więcej. Tylko Mu pozwolić być obecnym w moim życiu.

Żywy kontakt i dotyk

Papież Franciszek każdego dnia jedną godzinę spędza, „opala” się przed Najświętszym Sakramentem, mimo wszystkich swoich zajęć. Bo wie, że bez tej obecności jego działania nie mają sensu. Słuchajcie, to jest tak, jak z dzieciakiem, który bawi się w innym pokoju, i co chwilę woła do kuchni: „Mama jesteś? Jestem!”. I bawi się dalej, i za chwilę: „Mama, jesteś? No jasne, że jestem”. I choć jej nie widzi, ale ma tę łączność. A jakby się raz nie odezwała, to w ryk! Tak ja muszę pozwolić, by Jezus był obecny w moim życiu. A między innymi papież pokazuje, że potrzebny jest ten kontakt.

Pamiętam, jak kiedyś byłem tak strasznie zaganiany. Poszedłem do Domu Świętej Marty, ponieważ jest taka możliwość wejścia bezpośrednio do Ojca Świętego. Ojciec Święty pyta: „Czego potrzebujesz? Potrzebuję się dotknąć”. Wyciągnął rękę – „masz!”. No to się dotknąłem i sobie poszedłem. Bo jeśli ja go mam reprezentować jako ramię miłosierne, to ja muszę z nim mieć kontakt, żeby się nie zagubić, żeby nie pójść swoją drogą, żeby nie reprezentować siebie, zamiast jego. Żeby nie dać się uwieść statystykom, ile osobom pomogliśmy, ile wysłaliśmy, ile kupiliśmy biletów, bo to nie o to chodzi. Biblia nienawidzi statystyk, co uwielbia dzisiejszy świat – wtedy jesteśmy ważni, kiedy wyprodukowaliśmy w tym roku 15 procent więcej niż w ubiegłym. A jak nie, to nie jesteśmy miarodajni. Tak jakby można było jeszcze bardziej dosłodzić herbatę. Jak ktoś wrzucił 5 łyżek, to już po prostu nie rozpuści się więcej.

Ten kontakt jest niesamowicie potrzebny, dlatego Pan Jezus, zauważcie, w całej swojej pedagogice mówi: ”Wchłaniaj Mnie, spożywaj Mnie, karm się moim Słowem codziennie, a Ja gwarantuję ci Swoją Obecność”.

 

W tekście spisanym z nagrania na żywo zachowano styl języka mówionego.

Tytuł i śródtytuły pochodzą od redakcji.

1.jpg
6.jpg
4_2.jpg
5.jpg
© 2015 Leśna-Polana. All Rights Reserved. Designed By Gemini-Group.eu

Wybierz język